niedziela, 23 listopada 2014

Rozdział 14

Ojejku, bardzo przepraszam, że tak długo czekaliście, ale jeśli mam być szczera, to byłam pewna, że nikt nie czyta mojego bloga... Dopiero niedawno tu zajrzałam i zobaczyłam komentarze, więc stwierdziłam, że chyba coś muszę napisać :*



*Oczami Camili*
Stałam naprzeciwko niego. Patrzyliśmy sobie w oczy. Rozmawialiśmy ze sobą bez słów. Kontaktowaliśmy się bez ruchu ustami. Miał piękny, czarny garnitur, który w połączeniu z bielą koszuli wyglądał niesamowicie. Spojrzałam na siebie. Byłam ubrana w śnieżnobiałą sukienkę, która od pasa w górę była dopasowa, a od pasa w dół miała kilka falbanek, które sięgały ziemi. Na głowie wyczułam wianek z białych róż. Przeszło mi przed głowę, że muszę wyglądać pięknie. W tym samym momencie usłyszałam kilka westchnień i Rozejrzałam się dookoła. Czy to był ślub? Napewno byłam w kościele, a wszyscy na mnie patrzyli. Wolno podreptałam w jego stonę.
-Wyglądasz jak płomień. Twoje włosy przypominają ognisko, które daje ciepło, a reszta ciebie wygląda jak coś, co ma dać ochronę przed ciemnością nocy

***

Gwałtownie się poderwałam. Siedziałam na łóżku, a to był tylko sen. Wtedy usłyszałam pukanie do drzwi, i do mojego pokoju weszła uśmiechnięta Viola.
-Hejka. Zanim zaczniesz coś mówić, to wpadłam tylko po to, żeby coś ci powiedzieć, ale to może poczekać. To- wskazała na małą paczkę, którą trzymała w dłoniach- kazała ci przekazać twoja mama.  Było w skrzynce na listy.
Szybko podała mi paczuszkę, a ja śmiejąc się, otworzyłam ją.
-Czy to jest... -zaczęłam.
-Tak, to branzoletka. -spojrzała na adres nadawcy- i przysłał ci ją Niall.


*Oczami Moniki*
Czy powinnam się była tego spodziewać? Jak najbardziej. Więc dlaczego się tego nie domyśliłam? Nie mam pojęcia.
Ale czy ktoś by się spodziewał, że Liliana tak mocno się zaprzyjaźni z siostrami Lou?  Że razem z Lottie i Felicitie zaczną śpiewać? Czy tylko mnie to dziwi?
Ogromny plus: moja siostrzyczka ma przyjaciółki. A ja znalazłam pracę- co jakiś czas opiekuję się najmłodszymi z rodziny Louisa- Phoebe i Daisy. Są takie urocze i grzeczniutkie! Cały czas tylko mówią "Monia to, Monia tamto, Monia jest taka...".  W każdym razie, są naprawdę słodkie, a na dodatek, dobre z nich modeleczki...


*Oczami Harry'ego*
Nudy. Nuda. Nudność. W internecie jest kilka rożnych definicji. I tyle różnych synonimów....
Tak. Nudziło mi się. Cicho wstałem z krzesła i poszedłem do kuchni. Nie byłem głodny. Poszedłem do salonu. Nie chciało mi się oglądać telewizji. Wyszedłem na pole i... Zachciało mi się biegać. Dziwne? Bardzo.
Wracając, gdy tylko poczułem leciutki powiew wiatru, moje nogi ruszyły z miejsca. Nie miałem gdzie biec, więc po prostu biegałem. Skręciłem w lewo, potem jeszcze raz w lewo, a na koniec w prawo. Dotarłem do lasu. Jako dziecko często do niego chodziłem. Teraz tylko szybko minąłem ławkę, na której siadaliśmy z tatą, kiedy jeszcze żył...


*Oczami Lou*
Wziąłem spory łyk mojej cynamonowej latte. Spokojnie, bez stresu i pośpiechu. Ale oczywiście, nic nie trwa wiecznie... Moją relaksację przerwał dzwonek komórki.
-Halo?
Kilka niewyraźnych słów. Tyle wystarczyło, żebym natychmiast wstał z krzesła i wybiegł z domu. Nie myślałem prawie o niczym. Po jakiś... 7 minutach? Chyba mój rekord... Po 7 minutach byłem w szpitalu. Udałem się w stronę schodów, i przeskakując co drugi schodek, stanąłem na 4 piętrze. Ale kroku nie zwolniłem. Już po chwili wtargnąłem do pokoju 132, gdzie leżała Lena. Podszedłem do jej łóżka i zauważyłem, że jest nieprzytomna. Nawet w białej koszuli szpitalnej i włosach spiętych najwyraźniej przez pielęgniarkę, z kroplówką przyczepioną do ręki wyglądała ślicznie. Usiadłem na krześle obok niej, złapałem za rękę i czekałem. Tylko czekanie mi pozostało. Czekanie i płacz.

niedziela, 31 sierpnia 2014

Rozdział 13

*Oczami Blanci*
Szybko usiadłam przed komputerem. Parę kliknięć, kilka westnięć i... Poszło. Opadłam na moje łóżko z laptopem w rękach. Na reszę dnia nie miałam planów i mogłam się spokojnie zająć sobą.
Kosmetyczka, salon fryzjerski, czy SPA? Odpowiedź chyba prosta: gry wideo. Jakie szczęście, że chłopcy mają X-boxa. Co ja bym bez niego zrobiła... Wyszłam z mojego pokoju i nadstawiłam uszy. Szybko się przestraszyłam, kiedy usłyszałam ciche chlapanie z łazienki. Musiałam się zastanowić. Harry i Monia gdzieś razem poszli, Lena jest w studiu, Niall poszedł wysłać coś Cam, Zayn go śledzi, a Lou gotuje. Czyli że... Liam się myje. Tym razem spokojnie zeszłam do salonu. Podłączyłam kontroler i włączyłam grę. Przez chwilę czułam się jak w domu.... Ale tylko przez chwilę.
- To jest mój dom. - Powiedziałam do siebie. - Tutaj czuję się jak w domu.


*Oczami Nialla*
Zdawałem sobie sprawę z tego, że ktoś mnie obserwuje. Oczywiście oprócz tłumu nachalnych fanek. A skoro to nie one, to tylko Zayn. Skręciłem w uliczkę w prawo, następnie w lewo. Nadal nie byłem pewien, czy mój przyjaciel sobie odpuścił, więc lekko zdenerwowany otworzyłem drzwi budynku. Odwróciłem się i rozejrzałem, ale nikogo nie było.Uspokoiłem się i wszedłem do środka. Stanąłem w kolejce i czekałem. Pozostało mi tylko czekać... Camila wraca za 1,5 tygodnia, a paczka dojdzie jutro. Trudno mi było opanować uśmiech. Byłem strasznie ciekaw, jak zareaguje. Uśmiechnie się? Będzie szczęśliwa? A może wręcz przeciwnie?
- Następny.
Moja kolej. Chwiejnym krokiem podszedłem do okienka i nadałem paczkę. Obsługująca mnie kobieta tylko się uśmiechnęła. Zapłaciłem za przesyłkę i z ulgą wyszedłem z poczty. Nie będę tutaj chętnie wracał.


*Oczami Leny*
Wybiegłam ze studia. Z bijącym sercem ruszyłam prosto w stronę domu, chcąc jak najszybciej porozmawiać z Louisem. Szybkim krokiem minęłam uliczkę ze studiem nagraniowym, którą pokazywali nam chłopacy. Zatrzymałam się na pasach i przeszłam dalej. Na niebie zauważyłam lecący samolot i zalała mnie fala wspomnień. Lotnisko, moja rodzina, dom. Pożegnanie. Smutek i łzy. Ale i nadzieja. Przeszłam kolejnych kilka kroków i zobaczyłam siedzibę tutejszego X-factora. Przypomniał mi się występ i to śpiewanie, oklaski, gwizdy i uśmiechy publiczności. Zdałam sobie sprawę, że niewiele osób dostaje taką szansę jak ja, i moje nowe przyjaciółki. Może, jeśli na koncercie dobrze wypadnę, uda mi się nagrać płytę? Myśląc o tym weszłam na przejście dla pieszych przy skrzyżowaniu, miałam zielone światło. Nagle usłyszałam jakieś okrzyki przerażenia i pisk opon. Zauważyłam tylko ,że leżę i ludzi, którzy zbiegli się dookoła mnie. Wymachiwali rękami, a ktoś wykonywał najwidoczniej pilny telefon. Jakaś kobieta powoli podnosiła mi głowę. Nic nie czułam. Potem była już tylko ciemność.

środa, 23 lipca 2014

Rozdział 12

*Oczami Harry'ego*
"UWAGA ALARM!!
DO JUTRA MUSICIE MI WYSŁAĆ WASZE PIOSENKI NA KONCERT, TE, KTÓRE NA PEWNO ZAŚPIEWACIE. POWTARZAM, MUSICIE!!"
I super.Wysłane. Podreptałem z uśmiechem do salonu, w którym czekała na mnie moja dziewczyna.
-Coś się stało? - Zapytała z przejęciem. Uwielbiałem ją. Gdy spojrzałem głęboko w jej oczy, zawsze byłem w stanie odczytać w nich prawdę. Czy nie tak ma zakochany? Mógłbym patrzyć tak wieczność, "rozmawiając" jedynie przez kontakt wzrokowy. Jak to mówią? "Nie zawsze smutek poznasz po minie, bo czasem usta się śmieją, a w oczach płyną łzy"? Jakoś tak. Monika nigdy nie narzekała. Nigdy nie okazywała słabości. Zawsze była serdeczna dla każdego. Nawet dla mojej mamy, a ona bywa czasem serio nieznośna.
-Nie skarbie, wszystko gra - uśmiechnąłem się, objąłem ją w pasie i przyciągnąłem do siebie. Znów patrzyliśmy sobie w oczy. Następnie nachyliłem się w jej stronę i lekko musnąłem jej wargi swoimi. Pierwszy raz, drugi, trzeci. - Jest cudownie.


*Oczami Camili*
O. kurczę. Chyba chodzi o tą całą rejestrację. Mimo tego, że czasu miałam sporo, tuż po odczytaniu tego SMS-a, pomińmy fakt, że byłam wtedy z Francescą u Violi, wysłałam potrzebne dane Harry'emu. Z chłopaków to chyba z nim najbardziej się zaprzyjaźniłam w Londynie.
-Cam, Cam! Tu tańczysz swoje solo w układzie... A tu masz coś, na czym masz oprzeć swój tekst. - Fran podała mi mały kawałek papieru. Obwiązany różową wstążką. Wszystkie zaczęłyśmy się śmiać. - A tak w ogóle... To wiesz, chyba powinnaś coś wiedzieć - moja mina musiała wygądać dość dziwnie, bo Viola szybko dodała - zgłosiłyśmy naszą trójkę na koncert z jedną piosenką. Domyślasz się, jaką??
Tylko zdołałam się uśmiechnąć.  "Codigo Amistad"!! Piosenka, która była o naszej przyjaźni. Uwielbiam ją!
Mój ulubiony moment to ostatnia zwrotka:

Tajemnice
Pasje
Sekrety każdego serca
Miłości i 
Marzenia
To klucz do wielkiej przyjaźni
Planeta dziewczyn, ekskluzywna jest
Nie ma najmniejszych sekretów
Planeta dziewczyn, ekskluzywna
Zawsze moje serce tylko ty podbijasz.

Dalej nie mogłam uwierzyć. Mam najlepsze przyjaciółki na całym świecie!!



*Oczami Leny*
Alleluja, że miałam skończoną piosenkę!! To kurczę chyba cud, bo skończyłam ją pisać dopiero wczoraj! Nagle zrobiłam się bardzo radosna. Na szczęście wiem co roić w takich chwilach, tym bardziej jeśli tak jak teraz jestem w studiu. Podeszłam do gitary klasycznej, wzięłam ją i zagrałam pierwsze dźwięki mojej piosenki i od razu zalała mnie fala wspomnień Louisa... Tylko nie mam pojęcia czemu. Przypomniałam sobie jego skruchę, gdy przyznawał się, że widział moją choreografię. I jak się potem śmialiśmy. I jak pewnego dnia uczył mnie grać na pianinie. Oczywiście mu nie wyszło, ale intencje miał dobre... Nagle przyszedł mi do głowy genialny plan. Od razu stwierdziłam: niezawodny! Natychmiastowo Poderwałam się z krzesła, na którym siedziałam oraz wzięłam torbę. Po chwili wybiegłam zadowolona z sali. Wiedziałam, gdzie muszę biec: do domu. I to jak najszybciej.


Może rozdział nie jest najdłuższy, ale jestem z niego całkiem zadowolona. A wam jak się podobał?? Jak myślicie, czy z Moniki i Harry'ego jest dobra para? A co waszym zdaniem zrobi Lena?? Czekam na wasze komentarze i sugestie!! 
Pozdrawiam, i przepraszam, że rozdział dodaję tak późno...

sobota, 12 lipca 2014

Rozdział 11

Dwa tygodnie później


*Oczami Camili*
Boże! Już tylko dwa miesiące do występu!
Niepewnie rozglądałam się po lotnisku. Wyjście numer 8, dobrze trafiłam. Wzrok utkwiłam w komórce, wysyłałam wiadomość do siódemki moich "nowych" przyjaciół, że dotarłam bezpiecznie.
-Cam! Cam! - podbiegła do mnie garstka ludzi... Moment, ja ich znam!!
-Fran! Viola! Maxi! I... Reszta... - z początku byłam szczęśliwa, ale kiedy spojrzałam na Ludmiłe, cała moja radość prysła. Mimo tego próbowałam udawać, że nie widzę ani jej blond włosów, ani różowych ubrań.
-Boże, jak ja się za wami stęskniłam!! Już- macie mi wszystko opowiedzieć!!

Dwie godziny, podczas których Camila wraca do swojego domu i wita się z rodziną ominiemy, gdyż są koszmarnie nudne. Potem nasza bohaterka idzie zobaczyć studio "On beat".

Od razu po przekroczeniu progu zalała mnie fala ciepłych kolorów i dźwięku muzyki. Ściany korytarzu i sal miały inne barw, podejrzewałam więc, że był remont. Przyjaciele mieli na mnie czekać w sali pokazowej, gdzie miałam zamiar się po chwili udać. Jednak najpierw postanowiłam się przywitać z nauczycielami: od śpiewu zawsze była kochana Angie, gry na instrumencie uczył Beto, tańca Greogrio, którego nie lubiłam ale cóż... Zapomniałam wspomnieć o Pablo, który rozdawał nam zadania i dobrze nas znał. Oczywiście jest tu też dyrektor- Antonio. Nie umiałam ukryć szczęścia, kiedy ich wszystkich zobaczyłam!

Ten moment również ominiemy ze względu na to, że chyba każdy umie sobie wyobrazić powitania, które zajęłyby swoją drogą zbyt dużo miejsca, aby je opisać. :)



*Oczami Moni*
Usłyszałam dzwonek do drzwi.
Pierwsza oczywiście poleciała otworzyć Lili, ale udało mi się ją złapać i odciągnąć na kanapę. Po chwili sama niemal podbiegłam do wejścia. Otworzyłam.
-Hej Harry!
-Cześć kotku.- mój chłopak wyciągnął zza pleców bukiet róż i z uśmiechem mi go wręczył. Potem dał mi ciepłego buziaka w policzek. Weszliśmy do środka.
-Harry!! - To był oczywiście głos mojej siostry. Rzuciła mu się na szyję. - Jak się cieszę, że zostaniesz z nami cały wieczór!!
Natychmiast wysłałam ją po popcorn, a ja i chłopak usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy wybierać film. Po chwili jednak zaczął mówić dziwnie się uśmiechając.
-A ja się cieszę, że tak się ubrałaś.
Spojrzałam na mój strój. i odpowiedziałam nadal się uśmiechając.
-Specjalnie dla ciebie. - Po chwili wróciła moja młodsza siostra, kiedy Harry już zdążył wybrać, co obejrzy nasza trójka, i nic nie mówiąc włączył telewizor. Na ekranie pojawił się napis "Alwin i wiewiórki". Wszyscy się roześmialiśmy i miło spędziliśmy wieczór.



*Oczami Blanci*

Tak , Tak !
Aha , Aha ! 
Woooah 

Mój nowy chłopak jest modelem
Wygląda sto razy lepiej niż ty
Wygląda sto razy lepiej niż ty
Mój nowy chłopak wie, jak do mnie dotrzeć
Jego miłość jest głębsza, wiesz?
Jest prawdziwym opiekunem, wiesz?

Bum, Bum, Bum
Włamuje się
Kradnąc z powrotem całą swoją miłość, 
przekazując ją jemu
Bum, Bum, Bum
Tym razem wygrywam
Myślałam, że twoja miłość była taka fajna,
dopóki nie wpuściłam do serca jego

Teraz to ty będziesz ( x4 )
Nieszczęśliwy ty ! ( yeah,yeah )
Teraz to ty będziesz ( x2 )
Kiedy ja będę się dobrze bawić
Będziesz złamany

Mój nowy chłopak wie czego chcę
Jest bardziej pewniejszy niż byłeś ty
jest bardziej pewniejszy niż byłeś ty 
Mój nowy chłopak naprawdę lubi się z tym obnosić
On mnie nie ukrywa, wiesz?
On się mną chwali, wiesz?


No to mam połowę piosenki i bardzo mało czasu, żeby napisać drugą połowę.




I jak? Może być? :)

czwartek, 12 czerwca 2014

Rozdział 10

Po pierwsze przepraszam, że rozdział dodaję z takim opóźnieniem... Mam teraz jednak ostatnią walkę o oceny, więc raczej rozumiecie :) no to co? Czytajcie! :D


*Oczami Camili*
To był dość męczący dzień w studiu. Napisałam ciąg dalszy piosenki, choć jeszcze nie skończyłam. Uczyłam sie choreografii. Jedyną miłą rzeczą było wspólne śpiewanie. Ciężko opadłam na kanapę. Zaczęłam to sobie przypominać. Śpiewanie... Uśmiechy... Nagle zniknięcie Zayn'a... Niall i żółta koperta... ŻÓŁTA KOPERTA! Na śmierć o niej zapomniałam! Ostatkiem sił sięgnęłam do mojej torby i wyciągnęłam zdobycz. Nie wiedziałam co tam zobaczę, więc zaczęłam rozważać różne możliwości. Jakaś kartka? Tylko z czym, i po co? Mały prezent bez okazji? Chwila, nie zmieściłby się do koperty, a no i nie ma okazji... Ostatnie co mi przyszło do głowy... List miłosny. Jednak szybko odrzuciłam tę możliwość. Chwilę się jeszcze zastanawiałam, i musiałam wyglądać bardzo dziwnie. Nawet nie zauważyłam jak Zayn wszedł do salonu i usiadł na przeciwko mnie. Wyglądał bardzo niepewnie.


*Oczami Zayn'a*
-Nie podoba ci się?- ze smutkiem w głosie wydusiłem to pytanie. Byłem na prawdę zawiedziony.
-Co..? Ja...? Ja jeszcze nie otworzyłam...- była wyraźnie skrępowana.
-O, jak dobrze! Chcę widzieć twoją minę- Przetarłem dłonie i wyprostowałem się. Cami powoli oraz niepewnie zaczęła otwierać kopertę i wyciągać jej zawartość.
-Czy to... To bilet lotniczy do Buenos Aires! I powrotny! Ale co to znaczy?! - nie mogła uwierzyć. Czułem to.
-Byłaś naprawdę smutna w tym tygodniu. Pomyślałem że to z tęsknoty za przyjaciółmi. Wykombinowałem, że ich odwiedzisz.- Mówiłem to tak prosto. Starałem się, żeby to brzmiało jak nic nie znaczące coś.
-Boże, Zayn! Wielbię Cię! -Rzuciła mi się na szyje i przytuliła mnie. Kątem oka zobaczyłem, że w drzwiach stoi nie zadowolony Horan.



*Oczami Harry'ego*
Zaplanowałem wszystko. Cały dzień. Sobota rano- wszyscy domownicy mają plany. Ja też. Najpierw idziemy do LunaParku. Potem jazda dorożką w parku. Na koniec romantyczna kolacja. Oby Monice się podobało. Opracowałem każdy poszczególny moment i każdy możliwy błąd. Nic ma nam nie popsuć dnia i wspólnej zabawy. Nic. NIC.



*Oczami Camili*
Mimo soboty poszłam do studia. Nie mogę uwieżyć! Jestem tu już trzy miesiące... I tylko trzy. Podeszłam do keyboardu. Brałam w przeszłości lekcje więc też w miarę umiałam na nim grać. Stanęłam i próbowałam sobie przypomnieć. Jak to szło...? C EG czy A HE? Wystukałam kilka klawiszy. Zaczęłam śpiewać.KLIK. (Zwróćcie uwagę tylko na śpiew, tego chłopaka tam nie ma ;) )
Przypomniałam sobie Buenos Aires. Coraz częściej tam wracam wspomnieniami, przynajmniej ja tak zauważyłam. Ale niedługo będę mogła tam wrócić. I to na serio.




Mija kolejnych kilka dni, a ciąg dalszy nastąpi

niedziela, 18 maja 2014

Rozdział 9

*Oczami Camili*

 Tysiąc marzeń i kolorów
Nie ma lepszych, ani gorszych
Tylko miłość, miłość, miłość i tysiąc piosenek

Ooo

 nie spiesz się, bo nie ma po co
Nie ma lepszych, nie ma gorszych
Tylko miłość, miłość, miłość i tysiąc opcji
Aby być lepszym

Padało. Krople deszczu delikatnie muskały moją skórę, kiedy szlam do studia. Ten dzień zaczął się jak każdy inny od... Dwóch miesięcy? Jakoś tak. Wstałam rano, ubrałam się, uczesałam. Zjadłam śniadanie z resztą domowników. Pogadałam z panią Styles, chociaż trochę wczesniej wyszłam do studia. Gdy tam dotarłam mogłam sie rozluźnić. Byłam, jakby to powiedziała Viola, "En mi mundo"... Czyli w moim świecie. Zaczynałam już tęsknić, za Buenos Aires, przyjaciółmi... Ale jednocześnie świetnie się tu bawiłam... Poszłam do sali śpiewu i gry, zaczęłam najpierw nucić, potem grać na gitarze i śpiewać, wymyślać kolejne słowa do mojej piosenki. Usłyszałam jakiś szmer i spojrzałam na drzwi, w których stali Niall i Zayn. Obaj się do mnie uśmiechnęli i podeszli do mnie, a ja odwzajemniłam uśmiech. Nie zdawałam sobie sprawy że wciąż gram, póki Niall nie wziął ode mnie kartki ze słowami i zaczął śpiewać. W refrenie dołączył się Zayn. Nie miałam pojęcia o co chodzi, i co mam robić, więc dalej grałam. Byłam w pokoju z chłopakiem, który mi sie podobał, a jednocześnie nie miałam pojęcia, że później ta piosenka odmieni moje życie. Stałam tam i czułam się świetnie, ale nie miałam pojęcia o niczym. 



*Oczami Nialla* 
Camila się uśmiechała, nie przestała ani na sekundkę. Śpiewaliśmy pierwszą zwrotkę i refren cały czas, chociaż to nie było nudne. W końcu, jak Cam na chwilę poszła po telefon do torby, Zayn wyciągnął żółtą kopertę zza pleców i spojrzał na mnie wzrokiem odwal-się-i-nie-otwieraj-koperty. Momentalnie pożałowałem, że nie ma tu żadnej szafy. Położył kopertę na keyboardzie i cicho ale szybko opuścił pomieszczenie. Chwile stałem i nie wiedziałem co mam robić. Ale w końcu Cam przestała szperacz w torebce, i podeszła do mnie i do instrumentu wyraźnie wesoła.
-A gdzie jest Zayn?
Tylko wzruszyłem ramionami.
-Zostawił to i sobie poszedł.- Wskazałem na kopertę, ale się uśmiechnąłem. Starałem sie okazywać jakiekolwiek emocje. -Ja też już lecę... Papa!
Popatrzyła za mną, a ja zobaczyłem zdziwienie i ciekawość na jej twarzy, kiedy trzymała w rękach kopertę.



*Oczami Liama*
Powoli podszedłem pod sale, w której Blanca grała na perkusji. Nie dokońca wiedziałem co robię, ale postanowiłem wyjawić jej, co myślę o jej ślicznym śpiewie. Raz po raz wychylałem głowę sprawdzając, czy wciąż jest w środku, czy nie uciekła albo rozpłynęła się w powietrzu. Nadal tam była. Więc stanąłem w drzwiach i odchrząknąłem. Momentalnie odwróciła głowę i się uśmiechnęła. 
-Cześć Blanca. 
-Hej. Co porabiasz na mojej próbie? -zapytała lekko się śmiejąc. Załażyła ręce na piersiach, nie wypuszczając z dłoni pałeczek. 
-Przyszedłem zobaczyć jak sobie radzisz. - Uśmiechnąłem się, odsłaniając zęby. W tym momencie zmieniłem plany.
-Itakprzyokazjiprzyszedłemcipowiedziećżemisięstraszniepodobatwójśmiechśpiewtaniecicałaty.
Spojrzałem na nią. Była trochę oszołomiona i zdezorientowana. Nie przerywałem.
-Chciałemzapytaćczyczujeszdomnietosamoiczybędzieszmojądziewczyną. Jeślitaktowdomupowiedz - tu zrobiłem małą pauzę-Powiedz"mam ochotę na jabłko". - Szybko odwrociłem się na pięcie i wyszedłem z pomieszczenia. Usłyszałem, jak jej pałeczki upadają na podłogę. Nie odwrociłem się. Szedłem dalej, dopiero przy wejściu do studia mnie dogoniła. Złapała mnie za ramię, przez co zmusiła do schylenia głowy. Dwie sekundy pózniej usłyszałem jak szepce.
-Mam ochotę na jabłko. 
Popatrzyłem jej w oczy. Wyglądały, jakby była wniebowzięta.



*Oczami Leny*
Nie mogłam przestać myśleć o rozmowie z Lou. Był taki słodki kiedy się denerwował... I to takie urocze: denerwował się, kiedy przyznawał że widział moją choreografię i mu się podobała...


Ciąg dalszy nastąpi.

niedziela, 4 maja 2014

Rozdział 8

Witam was w ten niedzielny wieczór! Chcąc wam umilić powrót do szkoły zaraz oddam w wasze ręce nowy rozdział, ale o tym za chwilkę :)
Po pierwsze, kilka osób poprosiło mnie, żebym opisywała z której perspektywy piszę... OK, zrobimy tak na razie na jeden rozdział, poznacie myśli bohaterów i może potem nie będzie takiego problemu.
Po drugie: nikt nic nie napisał o Zwiastunie, więc byłabym bardzo wdzięczna za wyrażenie waszej opinii :)
Po trzecie coś chciałam ale musiałam zapomnieć...
Ok więc to by było na tyle... Oj, jednak nie :)
Po czwarte, chciałam zapytać, czy ktoś interesuje się może fotografią? Jeśli tak, zapraszam na moją stronkę na fb! Link bedzie w komentarzu ;)
Ok to tyle :*


*Oczami Blanci*
Grałam spokojnie dobrze znaną mi melodię, kiedy usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Odłożyłam pałeczki, podeszłam do torby i zaczęłam w niej grzebać, aż w końcu wyciągnęłam zdobycz. Spojrzałam na wyświetlacz i aż byłam zdziwiona swoją złością. Mimo to odebrałam.
-Halo?
-Oooo, Blanca! Nie sądziłem że odbierzesz!
-Czemu miałabym nie odbierać telefonu od kogoś, kto mnie oszukał, zdradzał, nie słuchał i oszukiwał? A, już rozumiem.
Chwila ciszy. Byłam okropnie ciekawa, co ma mi do powiedzenia.
-Taa, no właśnie. Ale i tak nie znajdziesz nikogo lepszego niż ja...
-Coooo?!- wytrzeszczyłam oczy - Czy ty siebie słyszysz? Mój nowy chłopak wie czego chcę
Jest bardziej pewniejszy niż byłeś ty! Mój nowy chłopak naprawdę lubi się z tym obnosić!! Ej chwila, to było dobre... - z telefonem przy uchu wzięłam mój notes i długopis. Zaczęłam pisać.
-Twój... Nowy co?!
Rozłączyłam się. Nie miałam ochoty na słuchanie go. Zamiast tego zaczęłam szybko pisać wyrazy, które wczesniej wypowiedziałam.



*Oczami Moniki*
Siedziałam na kanapie w naszym nowym domku i oglądałam telewizję. Niedawno przeprowadziliśmy się do Londynu z małego miasteczka w Polsce. Jednak rodzice już koniecznie szli każdy dzień do pracy, a ja zostawałam sama w domu z Lili. Lili to skrót od Liliana, tak ma na imię moja młodsza siostra. Jako że skończyłam liceum, rodzice pozwolili mi nie kształcić się dalej, o ile znajdę pracę... Poszukiwania w toku. Do Lili codziennie przychodzi gubernantka. Dzisiejsze lekcje ma już za sobą. W telewizji właśnie leciała jakaś głupkowata komedyjka, a że było mi bardzo nudno to poszłam do pokoju młodszej siostry.
-Hej Lili.
-Cześć Monia- wyczułam w jej głosie smutek.
- O co chodzi?
-No bo... Wszyscy teraz odprawiają swoje urodziny, a ja...
-Oj przestań, przecież ty też będziesz miała swoją czternastkę!! - Nie rozumiałam, o co jej chodzi.
-No wiem, ale... Kogo ja właściwie zaproszę? Wiem, wiem, urodziny mam za miesiąc, ale nawet teraz nikogo nie znam...
Rozumiałam ją. Chodzi o to, że ma przyjaciół, ale w Polsce... A tutaj? Nikogo nie zna. Zrobiło mi się jej żal.
-Ej słuchaj, na pewno do tego czasu kogoś poznasz...-Zaczęłam, ale nie bardzo wiedziałam, co mówić.
- Masz rację...
I wtedy wpadłam na pewien pomysł. Coś, co od zawsze ją rozwesela.
-Ej, a może masz ochotę popozować mi do zdjęć? -Fotografia to moja pasja. Uwielbiam to.
Na jej twarzy zobaczyłam szeroki uśmiech, więc poszliśmy do naszego ogrodu, któremu zdążyłam sie już przyjżeć. Po tej "sesji zdjęciowej" śmiejąc się wybrałyśmy najlepsze, naszym skromnym
zdaniem, zdjęcie.
Zaraz poleciała zmienić profilowe na fb. Patrzyłam na nią i śmiałam się. Chwilkę później usłyszałam dzwoniący telefon. Chwiejnym krokiem podeszłam i odebrałam.
-Halo, Monika?
-Tak... Z kim mam przyjemność?
-Harry Styles z tej strony...



*Oczami Louisa*
Musiałem to zrobić. Musiałem to powiedzieć, musiałem to JEJ powiedzieć. Nie powinno być tak trudno, w końcu ćwiczyłem  to w domu przed lustrem. Mimo tego, wciąż miałem wątpliwości. A co ona mi odpowie? Co jeśli nie będzie wystarczająco zadowolona? Na nogach niczym z waty poszedłem do sali tańca. "Dasz radę, Lou, ty tylko wyznajesz coś dziewczynie". Akurat ćwiczyła choreografię, którą zespół pokazał dziewczynom. Grzeczna i solidna dziewczyna. Podszedłem do niej i od razu zacząłem mówić.
-Lena, ja... - "weź się w garść chłopie, dasz radę!" -ja... Jaaa... Widziałem całą twoją choreografię. Do twojej piosenki. Kawałka piosenki... I... Jest świetna, naprawdę!! Widziałem jak tanczyles  jesteś niesamowita!!- Powiedziałem to.
-Naprawdę? - pokiwałem skruszony głową. - To super! - Zaczęła się śmiać. - Przez chwile myślałam, że będziesz mi wyznawał miłość! - Oboje zaczęliśmy się śmiać. Ja i Lena?! Nigdy mi to do głowy nie przyszło! Nie mógłbym sie zakochać w takiej dziewczynie!! Chociaż może...?

Obserwatorzy