czwartek, 12 czerwca 2014

Rozdział 10

Po pierwsze przepraszam, że rozdział dodaję z takim opóźnieniem... Mam teraz jednak ostatnią walkę o oceny, więc raczej rozumiecie :) no to co? Czytajcie! :D


*Oczami Camili*
To był dość męczący dzień w studiu. Napisałam ciąg dalszy piosenki, choć jeszcze nie skończyłam. Uczyłam sie choreografii. Jedyną miłą rzeczą było wspólne śpiewanie. Ciężko opadłam na kanapę. Zaczęłam to sobie przypominać. Śpiewanie... Uśmiechy... Nagle zniknięcie Zayn'a... Niall i żółta koperta... ŻÓŁTA KOPERTA! Na śmierć o niej zapomniałam! Ostatkiem sił sięgnęłam do mojej torby i wyciągnęłam zdobycz. Nie wiedziałam co tam zobaczę, więc zaczęłam rozważać różne możliwości. Jakaś kartka? Tylko z czym, i po co? Mały prezent bez okazji? Chwila, nie zmieściłby się do koperty, a no i nie ma okazji... Ostatnie co mi przyszło do głowy... List miłosny. Jednak szybko odrzuciłam tę możliwość. Chwilę się jeszcze zastanawiałam, i musiałam wyglądać bardzo dziwnie. Nawet nie zauważyłam jak Zayn wszedł do salonu i usiadł na przeciwko mnie. Wyglądał bardzo niepewnie.


*Oczami Zayn'a*
-Nie podoba ci się?- ze smutkiem w głosie wydusiłem to pytanie. Byłem na prawdę zawiedziony.
-Co..? Ja...? Ja jeszcze nie otworzyłam...- była wyraźnie skrępowana.
-O, jak dobrze! Chcę widzieć twoją minę- Przetarłem dłonie i wyprostowałem się. Cami powoli oraz niepewnie zaczęła otwierać kopertę i wyciągać jej zawartość.
-Czy to... To bilet lotniczy do Buenos Aires! I powrotny! Ale co to znaczy?! - nie mogła uwierzyć. Czułem to.
-Byłaś naprawdę smutna w tym tygodniu. Pomyślałem że to z tęsknoty za przyjaciółmi. Wykombinowałem, że ich odwiedzisz.- Mówiłem to tak prosto. Starałem się, żeby to brzmiało jak nic nie znaczące coś.
-Boże, Zayn! Wielbię Cię! -Rzuciła mi się na szyje i przytuliła mnie. Kątem oka zobaczyłem, że w drzwiach stoi nie zadowolony Horan.



*Oczami Harry'ego*
Zaplanowałem wszystko. Cały dzień. Sobota rano- wszyscy domownicy mają plany. Ja też. Najpierw idziemy do LunaParku. Potem jazda dorożką w parku. Na koniec romantyczna kolacja. Oby Monice się podobało. Opracowałem każdy poszczególny moment i każdy możliwy błąd. Nic ma nam nie popsuć dnia i wspólnej zabawy. Nic. NIC.



*Oczami Camili*
Mimo soboty poszłam do studia. Nie mogę uwieżyć! Jestem tu już trzy miesiące... I tylko trzy. Podeszłam do keyboardu. Brałam w przeszłości lekcje więc też w miarę umiałam na nim grać. Stanęłam i próbowałam sobie przypomnieć. Jak to szło...? C EG czy A HE? Wystukałam kilka klawiszy. Zaczęłam śpiewać.KLIK. (Zwróćcie uwagę tylko na śpiew, tego chłopaka tam nie ma ;) )
Przypomniałam sobie Buenos Aires. Coraz częściej tam wracam wspomnieniami, przynajmniej ja tak zauważyłam. Ale niedługo będę mogła tam wrócić. I to na serio.




Mija kolejnych kilka dni, a ciąg dalszy nastąpi

1 komentarz:

Obserwatorzy